Wydarzenia z 28 maja na granicy Polski, gdzie zginął polski żołnierz, budzą we mnie głęboki smutek i przerażenie. To kolejny dowód na to, jak konsekwencje militarnego podejścia do rozwiązywania problemów są tragiczne i nieodwracalne. Ta śmierć nie była heroiczna – była zupełnie niepotrzebna, wynikiem nieodpowiedzialnych, nieprofesjonalnych działań militarnych, które nigdy nie powinny mieć miejsca.
To kolejny przykład i braku odpowiedzialności i kompetencji.
Zatrzymano kilku żołnierzy w związku z incydentem, w którym strzelali w sposób narażający na śmierć i kalectwo w sytuacji, która nie zagrażała im życiu. Czy naprawde chcemy pozwolić na to by instytucja mająca władzę nad życiem i śmiercią nie spełniała nawet najniższych (wciąż wysoce niemoralnych) standardów, które sama sobie narzuciła? Strzelanie w sytuacji nie zagrażającej życiu żołnierzy jest nie do przyjęcia. To dowód na brak odpowiedzialności i nieodpowiednie szkolenie, które w żadnym wypadku nie powinno mieć miejsca w instytucji posiadająca taką władzę i budżet jak wojsko.
Widzimy, jak w sytuacjach, które wymagają rozwagi i odpowiedzialności, dochodzi do tragedii. Śmierć tego młodego człowieka to nie tylko dramatyczny przykład tego, jak daleko od humanitaryzmu znajdują się działania militarne, ale także dowód na to, że obecność wojska sama w sobie nie gwarantuje bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, w tym przypadku doprowadziła do kolejnej bezsensownej śmierci.
Cała ta tragiczna sytuacja to przypomnienie, że wojsko nie zawsze działa zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa. To sygnał alarmowy, który powinien skłonić nas do refleksji i podjęcia zdecydowanych kroków, aby zapobiec kolejnym takim tragediom. Musimy zrozumieć, że bezpieczeństwo nie polega na ciągłym zwiększaniu liczby żołnierzy i broni, ale na budowaniu profesjonalnej, odpowiedzialnej i przede wszystkim humanitarnej instytucji, która będzie w stanie zapewnić prawdziwe bezpieczeństwo – bez niepotrzebnego ryzyka, ofiar i przemocy.